SCLERO.ORG
Search
SCLERO.ORG is retiring 4-24-2021. Thank you for the memories! You'll still find us in the Wayback Machine, and we'll carry your stories in our hearts forever.
ISN: Polish Version

Aby prawidlowo otworzyc te strone, ustaw dekoder fontż w na tryb Europa Centralna (Windows); dekoder fontż w znajduje sie w ustawieniach (opcjach) Internet Explorera lub Netscape.

Polski:

Historia Anny

Flowers for Anny by Shelley Ensz Moja historia zaczęła się dokładnie dziewięć lat temu. Dnia 11.08.93 roku w wieku 18 lat zostałam przyjęta do szpitala z powodu bïż½lïż½w dużych stawïż½w kończyn gïż½rnych i dolnych z ograniczeniem ruchomości, utrzymujących się od 6-ciu miesięcy. Na podstawie obrazu klinicznego i badań dodatkowych rozpoznano młodzieńczą postać RZS. Celem dalszych badań diagnostycznych i leczenia specjalistycznego zostałam przekazana na oddział Reumatologiczny. Byłam w ciężkim stanie. Badaniem fizykalnym stwierdzono ogïż½lne wyniszczenie, bladość powłok skïż½rnych, tachykardię, powiększoną wątrobę, przykurcze w stawach łokciowych, ograniczenie ruchomości w stawach barkowych i kolanowych, bolesność i ograniczenie ruchomości nadgarstkïż½w, bolesność w stawach srïż½dstopno-palcowych. W badaniach laboratoryjnych stwierdzono znacznie przyspieszone OB, anemię, obniżony poziom żelaza, erytrocyturię. Ponadto w badaniach dodatkowych wykazano dodatni test LE oraz obecność przeciwciał przeciwjądrowych o wysokim mianie. Całość obrazu klinicznego oraz badań dodatkowych pozwoliła na wstępne rozpoznanie tocznia rumieniowatego układowego. W trakcie hospitalizacji wystąpiły zaburzenia ukrwienia obwodowego, manifestujące się marmurkowym zabarwieniem, ochłodzeniem i stwardnieniem skïż½ry kończyny dolnej prawej, szczegïż½lnie w zakresie powierzchni bocznej grzbietu stopy. Wystapienie powyżej opisywanych zmian nasunęło podejrzenie mieszanej postaci kolagenozy. Po trzech miesiącach w stanie zadawalającym zostałam wypisana do domu z zaleceniem systematycznej kontroli w poradni Reumatologicznej i pobierania lekïż½w, miedzy innymi sterydïż½w.

To były początki rozpoznawania mojej choroby. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z powagi tych chorïż½b i do czego mogą doprowadzić człowieka. Żyłam dalej, brałam leki i jednocześnie patrzyłam, jak jedna z tych chorïż½b zabiera mi ojca. Niszczyła go powoli, zaatakowała mu serce, pewnego dnia zasnął i się nie obudził. Jego śmierć była dla mnie strasznym szokiem. Zostalismy sami ja i moi bracia, z tym że jeden z nich od dwïż½ch lat przebywał za granicą. Mamę straciliśmy, gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Pięć miesięcy pïż½źniej na prawej nodze i prawej ręce zaczęła twardnieć skïż½ra. W związku z tym zgłosiłam się ponownie do szpitala, w ktïż½rym przebywałam wczesniej. Rozpoznano: Zespïż½ł nakładania tocznia układowego i sklerodermii. Po miesiącu, z uwagi na brak możliwości wykonania specjalistycznych badań i uściślenie rozpoznania, przewieziono mnie do Kliniki Dermatologicznej. W tej klinice rozpoznano: Sclerodermia linearis gravis (linijna), Polyarthritis rheumatoidea ad exploratione, wreszcie twardzinę linijną o ciężkim przebiegu. Zainteresowałam się w końcu, co to jest ta sklerodermia. Podejrzewałam, że jest to groźna choroba i chciałam dowiedzieć się o niej czegoś więcej. W klinice poznałam trzy pacjentki cierpiące na twardzinę. Wyglądały strasznie, przypominały mumie. Jedna z nich miała skrïż½cone palce u rąk, na twarzy skïż½rę naciągniętą, wydawałoby się, jakby każde ich słowo czy mimika sprawiały im bïż½l. Bałam się, że widzę siebie w przyszłości, że mnie czeka to samo. Co czuje młoda dziewczyna widząc skutki choroby, ktïż½rą właśnie lekarze u niej stwierdzili? No cïż½ż, czuje wielki lęk, strach przed śmiercią, że może nadejść zbyt szybko, a po drodze przyspożyć jej wiele cierpień. Czuje wielki żal, że właśnie ją to spotkało. Wszystkie plany na przyszłość widzi w czarnych kolorach. Zamyka się w sobie i czeka, co będzie dalej. Tak do końca nie da się opisać tego co czuje; ten, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie pojąć, co przeżywa chory człowiek. W szpitalu jedna z pacjentek pożyczyła mi książkę, w ktïż½rej była opisana sklerodermia. Gdy ją przeczytałam, nie mogłam uwierzyć, że właśnie mnie to spotkało. Zadawałam sobie pytanie: ˝dlaczego?˝, na ktïż½re nie znałam odpowiedzi. Wiedziałam tylko tyle, że twardzina linijna nie jest taka groźna, że zajmuje tylko skïż½rę, nigdy nie atakuje organïż½w wewnętrznych, jedynie co może okaleczyć człowieka. Ja do końca nie wiedziałam, ktorą z nich mam, dlatego okropnie się bałam, modliłam się o jej łagodniejszą postać. W moim przypadku lekarze zastanawiali się, czy moje schorzenie ma charakter zespołu nakładania, czy jest to twardzina linijna o ciężkim przebiegu. W związku z tym z Kliniki Dermatologicznej zostałam przekazana na oddział Internistyczno-Reumatologiczny. Po dwïż½ch tygodniach pobytu w tym szpitalu postawiono ostateczną diagnozę: MCTD(mieszana choroba tkanki łącznej. Czyli z tego co zrozumiałam, nie był to toczeń rumieniowaty układowy, ani nie była to twardzina linijna o ciężkim przebiegu. Sama nie wiedziałam, ktïż½ra z tych chorïż½b jest gorsza, nie wiedziałam w co już wierzyć, w każdym szpitalu inna diagnoza, ale cïż½ż, teraz już wiem, że w tych chorobach kolagenowych nie łatwo ją ustalić.

Po wyjściu ze szpitala w 1994r. załamałam się, nie wiedziałam co mnie czeka. Mïż½j brat, ktïż½ry ze mną mieszkał, wyjechał za granicę. Zostałam sama ze swoją chorobą, ktïż½rej nienawidziłam i nie chciałam w nią uwierzyć. Przypominały mi jednak o niej bïż½le stawïż½w, jak rïż½wnież moja twardniejąca noga i ręka. Nie wierzyłam w to, że mam jakiekolwiek szanse na normalne życie, dla mnie przyszłość przestała istnieć. Przestałam się leczyć, a zaczęłam pić alkohol, nie zależało mi na niczym. Piłam, a gdy bolały mnie kości, zażywałam sterydy (Encorton). Po jakimś czasie moja noga zaczęła wyglądać jak poparzona, zanikły mięsnie i zrobiła się twarda jak kamień, szczegïż½lnie na skïż½rze kończyny dolnej prawej. Wtedy zaczęłam pić więcej, żeby zapomnieć. Najgorszą porą roku było dla mnie lato. Musiałam pocić się w długich spodniach i w bluzkach z długimi rękawami. Idąc przez miasto i widząc uśmiechniętych, lekko ubranych ludzi czułam żal, że ja już do nich nie należę. Więc najlepszym moim przyjacielem stał się alkohol.

Po dwoch - trzech miesiącach moje dolegliwości reumatyczne ustąpiły, pojawiały się od czasu do czasu. Zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Od 1994 do 1998r. moje życie nie miało sensu, żyłam z dnia na dzień i zastanawiałam się, jak je zakończyc (miałam myśli samobïż½jcze). Aż do dnia, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wtedy wrïż½ciła mi ochota do życia, poczułam się jak nowonarodzona. Byłam taka szczęśliwa, a zarazem bałam się o stan dziecka, tyle lat się nie leczyłam. O dziwo alkohol nie dokonał żadnych szkodliwych zmian w moim organiźmie. Choroba jakby stanęła, odeszła ode mnie, ale nie na długo. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek przy tej chorobie będę mogła mieć dziecko. Bardzo pragnęłam mieć dziewczynkę. W czasie ciąży choroba nie dawała o sobie znaku. Czułam się jak normalna zdrowa kobieta, ktïż½ra nosi w sobie życie. Myślę, że za szybko poddałam się chorobie, straciłam nadzieję, ktïż½ra przy leczeniu jest bardzo potrzebna. Nie dałam sobie szansy na normalne życie, wprowadzałam się w stan samozniszczenia. Dopiero ciąża wszystko odmieniła, to był początek rozpoczęcia przeze mnie normalnego życia i chęć walki z chorobą. Przez całe dziewięć miesięcy dbałam o siebie i ciąże, wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku, nie dopuszczałam do siebie mysli, że coś może być nie tak, po prostu wierzyłam w to, że dziecko da mi szczęście, a wiara może zdziałać cuda. Wreszcie nadszedł dzień rozwiązania. Urodziłam zdrową dziewczynkę. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Teraz miałam dla kogo żyć.

W 1998 roku na Sylwestra poznałam mężczyznę, w ktïż½rym się zakochałam z wzajemnością. On także odmienił moje życie. Kilkanaście miesięcy pïż½źniej moja choroba dała o sobie znać, położyła mnie na łopatki. Nie mogłam podnieść się z łïż½żka. Wylądowałam w szpitalu. Po dwutygodniowym pobycie zostałam wypisana do domu, ale tym razem postanowiłam się leczyć, bo miałam już dla kogo. W rok pïż½źniej wyszłam za mąż, zamieszkaliśmy we trïż½jkę. Moj mąż zaakceptował mnie taką jaką jestem. Uświadomiłam sobie, że wygląd zewnętrzny człowieka nie jest najważniejszy, liczy się rodzina i miłość, bez ktïż½rej czy jesteś zdrowy czy chory ciężko jest żyć. Dzięki niemu zaakceptowałam sama siebie.

W 2001r. w Klinice Dermatologicznej rozpoznano: wypaloną sklerodermię prawej ręki i prawej nogi, ktïż½re wymagają tylko higienicznego trybu życia, intensywnej higieny skïż½ry. Obecnie przechodzę terapię w związku z problemami reumatycznymi. Jestem szczęśliwa, że moje życie, pomimo wielu złych przeżyć, zrezygnowań, nabrało sensu. Doszłam do wniosku, że nie warto rezygnować z niego, nawet w tych najtrudniejszych chwilach, trzeba je przetrwać i wierzyć że będzie lepiej. Gdybym w to nie wierzyła, nie pisałabym teraz mojej historii. Moja cïż½reczka obecnie ma 3,5 r. A my z mężem pod kontrolą lekarzy planujemy dziecko. Teraz już wiem, że nie jest to choroba dziedziczna, zdrowa matka może urodzić chore dziecko, tak samo jak i chora matka może urodzić zdrowe dziecko, tak jak to było w moim przypadku.

KONTAKT Z AUTOREMM

Anny
New email address needed 01-21-05 SLE
Old Email Prefix: sara2541199
Story posted 3-13-02

Story Artist: Shelley Ensz
LINKS
Anna: Linear Scleroderma
(my story translated into English)
Go to Historia Doroty
 

SCLERO.ORG was the world's leading nonprofit for trustworthy research, support, education and awareness for scleroderma and related illnesses from 1998 to 2021. It was a grassroots movement from the original Scleroderma from A to Z web site, which was founded by Shelley Ensz. We were a 501(c)(3) U.S.-based public charitable foundation. We closed this web site and our nonprofit agency in April 2021.

International Scleroderma Network (ISN)